Polityka barwna część I

Profile barwne: dołączać czy nie dołączać, oto jest pytanie.


artykuł dla Świata Druku


Grafik: Dzień dobry, jak przygotować pliki?
Drukarnia: CMYK, bez profilu.

I tak właśnie wygląda polityka barwna znacznej większości drukarń w Polsce. Zresztą, nie tylko w Polsce. Zatem jeśli tak chętnie mówimy o profilach ICC to czemu celowo ich nie chcemy?

            Obecnie pracując z drukarniami patrzę na proces kompleksowo: od chwili przekazania plików do drukarni przez klienta aż do momentu, w którym użytkuje wydruki. Celowo stosuję określenie “użytkuje”, bo odbiór wydruku często następuje w zupełnie innych warunkach oświetleniowych niż te, w których będzie się on finalnie znajdował. W sklepach wielkopowierzchniowych każdy dział ma inne oświetlenie, a barwa zmienia się wtedy najbardziej. Efektem pracy drukarni ma być wzrost liczby zleceń I spadek liczby reklamacji. W kwestii barw oznacza to odpowiednie ułożenie procesów, które wcześniej musimy zdefiniować budując odpowiednią politykę barwną i strategię obsługi zleceń na każdym etapie.

            Kiedyś byłem przekonany, że profil barwny jest absolutną podstawą i po prostu musi być zadany w pliku lub zadeklarowany w karcie produktu, aby efekt końcowy był zgodny z oczekiwaniami. Jednak prace barwne w kraju uświadomiły mi, że może być inna droga. A powodem jej jest stabilność procesu, a dokładniej efektu końcowego. Czyli nawet jeżeli będzie źle, to będzie tak samo źle za każdym razem. Oczywiście, błędy mogą zdarzyć się po obu stronach, tak w przygotowalni, jak i realizacji. I każda ze stron tak samo gorliwie będzie się zabezpieczać przed poniesieniem konsekwencji za zły efekt końcowy. I oto sedno konfliktu między grafikiem a drukarnią. Zacznijmy jednak od początku.

CMYK.

Otóż nie jest to jedna przestrzeń barwna, a grupa czterokolorowych, których kanały są czymś na kształt cyjanu, magenty, żółtego i czarnego. „Czymś na kształt“ gdyż każdy z kanałów jest definiowany przez producenta sprzętu (farb), albo czynniki środowiskowe, technologiczne, kulturowe… Krótko pisząc CMYK w naszej biurkowej drukarce ma niewiele barwnie wspólnego z CMYKiem w prasie offsetowej czy fleksograficznej. A już na pewno hen daleko mu do podstawowych czterech kolorów z plotera proofingowego. Konkretyzując, mamy kilka popularnych rodzajów CMYKa: SWOP, FOGRA i Japanese. Wybór przestrzeni zależy od rynku na którym pracujemy. W Europie króluje FOGRA, co nie powinno wywołać  zaskoczenia. Jednak europejscy graficy często pracują na oprogramowaniu, które ma swoje źródło w USA i jest domyślnie skonfigurowane na rolowe maszyny pracujące w SWOPie. Dlatego (50,0,0,0) w Web Coated SWOP v2 będzie odpowiednikiem (55,0,1,0) w FOGRA39. Czyli pierwsze zakłócenie w przestrzeniach barwnych spotykamy zanim jeszcze dobrze przystąpimy do pracy.  Ta zmiana nie wydaje się być dotkliwa, ale spójrzmy na tę: SWOP (0,0,100,0) to FOGRA39 (5,1,89,0). A w żółtym, to już zobaczymy siatkę cyjanu z magentą. Różnice w kanałach podstawowych na zbliżonych podłożach zgodnie z normami dla danych systemów mogą sięgać nawet dE(a,b)=<12 na kanał. Jeśli do tego dołączymy skrajne przypadki błędów w granicy tolerancji, a ISO 12647-2 przewiduje nawet dE(a,b)=<5 na kanał, to sumarycznie możemy zauważyć ogromną rozbieżność barwną dla tych samych składowych.

            To nie jest koniec, gdyż krzywa przyrostu punktu (TVI) jest również dla każdego systemu inna, co będzie skutkowało różnicą w jasności. Często grafik na etapie projektowania skupia się na tym, co jest na ekranie monitora, a różnice w jasności w tonach średnich i cieniach będą łatwo dostrzegalne.

            Zatem dołączenie profilu (wraz z jego poprawną interpretacją) pozwoli nam na wydrukowanie grafiki zgodnie z zadanymi barwami w ujęciu kolorymetrycznym. Czyli – w prostych słowach – barwa się będzie zgadzać bez względu na maszynę / zestaw użytych farb, jeśli gamut urządzenia pokryje wymagania grafiki w pliku. Dla obrazków, grafik bitmapowych, zdjęć to jest cudne, piękne i wspaniałe. I tylko tam, bo grafiki wektorowe zwykle są projektowane w oparciu o wartości CMYK i często z zachowaniem czystości kanałów podstawowych, półtonów i kolorów pochodnych. Jeśli grafik projektuje 50-procentową siatkę zbudowaną z cyjanu, to właśnie to chce widzieć, nie zaś przesianą kilkoma procentami magenty i procentem czarnego. Oczywiście przyjąłem, że grafik świadomie pracuje w swojej roboczej przestrzeni barwnej.

Sztuka wizualnego kompromisu

Barwa to synonim sztuczek, które serwujemy naszemu zmysłowi wzroku. Pięknych, spektakularnych w efekcie, ugruntowanych naukowo, ale jednak sztuczek. Poza tym każdy z nas różnie je odbiera. Sam termin “magenta” wywołuje tak różne konotacje, że można dostać bólu głowy: od różowego, przez czerwony (ukłon w stronę drukarzy offsetowych z wielodekadowym doświadczeniem), po purpurę. Czy nazwiemy ją tak, czy inaczej, to na papierze jest wciąż ten sam kolor, ale… jeśli będzie wizualnie czymś wzbogacona lub po prostu zamiast w 100% będzie występowała w 95%, to taką siatkę już zobaczymy, a to może zaważyć nad tym, czy nam się ona spodoba, czy nie. Tutaj wkraczają profile typu DeviceLink, które umożliwiają zachowanie czystych kanałów, zaś w przypadku procesowych konwertują wszystko tak, aby barwa na końcu się zgadzała.

            Czy zatem takie rozwiązanie jest złotym środkiem dla wszystkich? Niestety nie. W tym miejscu przechodzimy do rozmów o polityce barwnej w drukarniach, choć odrobina zdrowych reguł przyda się absolutnie wszystkim. Spójrzmy jeszcze na ostatni krok przy eksporcie PDF-a przez grafika.

Załączyć ICC?

W branży panuje pewne wyobrażenie, że graficy mają oddawać plik BEZ załączonego profilu. Tak, napisałem „bez“ wielkimi literami, bo dla mnie jest to tak abstrakcyjne i bezsensowne, że wymaga podkreślenia. Każdy współczesny system produkcyjny z silnikiem barwnym dla drukarń zawiera opcję ignorowania załączonych profili. Skąd więc nakaz oddawania plików nieustandaryzowanych? Taki profil nikomu nie szkodzi, nie zawadza, nie wprowadza żadnych negatywnych implikacji. Pozytywne? TAK! I to całą plejadę, a najważniejsza jest taka, że plik jest identyfikowalny przez obie strony.  Jeśli jeden obiekt ma różny profil CMYKowy od innego obiektu to preflight może precyzyjne powiedzieć gdzie znajduje się problem. Jeśli jednak oddajemy pliki czyste, to wszystko jest traktowane tak samo. Drukarnia może profile załączone zignorować, ale nie odtworzy barwy zbyt szybko. Bo owszem, można dociec, w jakim profilu utworzono obraz/dokument, ale jest to już  pewna gimnastyka, zresztą nie zawsze skuteczna, szczególnie, jeśli profil był indywidualnie tworzony na potrzeby konkretnego zlecenia.

            Zatem krótko odpowiadając: tak, profil załączamy. Drukarnia zaś takowy profil zignorować. I tu uwaga: profil nie wprowadza nam utrudnień w przeźroczystościach, przenikalnościach i nie wiadomo czym jeszcze. Rozumiem, że niektóre systemy mogą mieć trudności z interpretacją PDF/X-4, ale załączenie profilu barwnego to PDF/X-1 bazujący na PDF 1.3.

            Rozumiem też doskonale czemu niektórzy mogą konserwatywnie podchodzić do problemu załączonych profili barwnych – to kwestia reklamacji, przesunięcia odpowiedzialności za błędy, w szczególności za interpretację plików (przecież numeryczny CMYK nie wymaga interperetacji) itd. Jednak to są tematy, które regulujemy w polityce barwnej każdej drukarni.

            O tym zaś w drugiej części artykułu.