Resonance, Krystyna Dul

proofing, rozbarwienia i kontrola druku


Zlecenie Pani Krystyny od samego początku sprawiło mi dużo radości ze względu na techniczny charakter pracy. Przedmiotem rozbarwień były zdjęcia w formie skanów wycinków prasowych, powiększeń ciemniowych – w tym również stykówek oraz plików pochodzących z aparatów cyfrowych, różnej jakości. Oznacza to, że obok siebie zestawione miały być media różnego pochodzenia, ale wydrukowane jedną, wspólną dla wszystkich techniką. Techniką, czyli półtonowaniem; zestawem farb oraz kolejnością ich nakładania. Autorka bardzo rozsądnie przewidziała jeden arkusz próbny na wykonanie testów, więc z radością przygotowałem po 3 wariacje rozbarwień najbardziej charakterystycznych (czyt. ekstremalnych) prac z albumu.
Ponieważ była to moja pierwsza współpraca z drukarnią Chromapress, po konsultacji z ich studiem DTP najpierw zdecydowałem się na realizację klasycznego rozbarwienia dla Fogra39, a następnie dwóch wariacji własnego autorstwa. Pierwszą przygotowałem specjalnie do zdjęć czarno-białych, a drugą dla delikatnych barw. W albumie nie znalazło się zbyt wiele fotografii o mocnej kolorystyce, więc zrezygnowałem z dedykowanych krzywych.
Ciekawym wyborem był papier, który pomimo powlekanego wykończenia był podłożem, które należało traktować jak niepowlekane. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności niedawno realizowałem wzorniki wyżej wymienionego podłoża dla jego dystrybutora, stąd miałem już doświadczenie z jego obsługą. Wspaniały, mocno spulchniony papier o dosyć szorstkim wykończeniu, a mimo wszystko dający odpowiednią tonalność wraz z gęstościami optycznymi. Potrafi stwarzać wrażenie struktur podobnych do barytowych wykończeń z technik ciemniowych. W połączeniu z pracami Artystki dało to niemą wytyczną, aby przenieść obraz jak najbardziej gładko i naturalnie. Zupełnie jakby odbiorca miał nie czuć żadnych śladów drukarskich w albumie.
Ostatnim trikiem było dedykowane rastrowanie, polegające na utrzymaniu bardzo wysokiej liniatury dla kanałów CMY oraz całkowitej zmiany obrazowania dla K. Nie było to oczywiste posunięcie, bo domyślnie wysoka liniatura AM mogła już wystarczyć do osiągnięcia zamierzonych celów. Poza tym, wymagało to sporej precyzji technicznej zarówno operatora, jak i maszyny drukarskiej. Ale od tego są właśnie arkusze próbne!
Jako że zlecenie realizowane było na odległość, wszystkie finalne decyzje związane z rozbarwieniami musiałem podjąć samodzielnie. Jak się okazało po zrealizowaniu nakładu próbnego – były to decyzje słuszne.
Uczestniczyłem również przy druku nakładowym, gdyż wartości densytometryczne farb, do których równaliśmy, odbiegały od standardu Fogry. Z perspektywy tego zlecenia muszę przyznać, że praca z Chromapress była bardzo przyjemna. Cechował ją spokój, fachowość operatorów, bardzo dobre warunki (w tym kontemplacyjne 😉 ) oraz artystyczny ślad poprzednio realizowanych nakładów. Chętnie tam wrócę.

Z wniosków na przyszłość: zawsze byłem zwolennikiem arkuszy próbnych, jednak teraz przychylam się do stwierdzenia, że stanowią one podstawę w realizacji dzieł artystycznych, które mają być dobre i zachwycać, a nie po prostu być. A drugi wniosek dotyczy samej techniki offsetowej: zastanawiam się czy przypadkiem ze względu na jej staż rynkowy nie stała się ona zbytnio skostniała w rękach doświadczonych operatorów. Czy hasło “offset” nie stało się synonimem stagnacji, konserwatyzmu i… nudy. A przecież możliwości, które w nim tkwią są absolutnie niesamowite, choć trzeba przyznać, że wyłącznie w zestawieniu dobre przygotowanie + świadomy operator + sprawna maszyna.

maszyna: offset,
proofing pod offset, rozbarwienia, nadzór nad drukiem
podłoże: SuperDull